czwartek, 7 lutego 2013

Jane Austen: ,,Duma i uprzedzenie"



                Klasyka, klasyka… „Duma i uprzedzenie” to książka, którą wzięłam z półki tylko i wyłącznie dlatego, że wypada ją znać. Przyznam wprost- nie jestem fanką romansów. Może po prostu źle trafiam, ale będąc absolutnie szczerą- te, które przeczytałam dotychczas (z jednym tylko wyjątkiem) były na tyle kiepskie, że nawet szkoda byłoby mi czasu na recenzowanie ich.
                Była to pierwsza książka Jane Austen, którą miałam zamiar przeczytać, nie znałam też jej ekranizacji, więc nie byłam jakoś szczególnie pozytywnie lub negatywnie nastawiona. Pierwsze strony zmęczyły mnie. Wiedziałam, że dobrnę do końca, ponieważ nie lubię czegoś zaczynać i nie kończyć, jednak obawiałam się czytania bardziej z obowiązku niż z fascynacji.
                Stąd też niezwykłe było dla mnie to, jak bardzo książka mnie wciągnęła, wprost nie mogłam się oderwać, co dawno mi się nie zdarzyło.
                Fabuła może banalna: pięć panien poluje na męża. Jednak każda z sióstr ma zupełnie odmienny charakter, zawsze z naciskiem na jedną, konkretną cechę. Jane jest skryta i niezwykle dobra, Lizzy niezwykle inteligentna, Kitty i Lidya są niezwykle puste i głupie. Za najmniej wiarygodną i słabo dopracowaną uważam Mary, która żyje w świecie książek i praktycznie niczym innym poza czytaniem się nie zajmuje. Jane Austen wykreowała bardzo proste postaci, po których wiadomo, czego się spodziewać.
                Co więc w książce mnie tak zachwyciło? Sposób, w jaki jest napisana. Dopiero po jej odłożeniu zdałam sobie sprawę ze wszystkich tych banałów i schematów, w trakcie czytania pochłaniałam ją linijka po linijce. Książka opiera się głównie na dialogach. Ciężko o bogate opisy miejsc czy krajobrazów, czego jednak nie uznałabym za wadę- w mojej wyobraźni miejsca pięknie kreowały się bez wskazówek autorki. Pomimo, że sposób prowadzenia rozmowy oraz konstrukcji wypowiedzi dla współczesnych jest dość toporny i sztuczny, dość szybko można się do niego przyzwyczaić . Książka jest dowcipna i lekka. Oprócz miłosnych problemów sióstr porusza również ważny problem tamtego okresu, mianowicie- prawo dziedziczenia majątku, które nie uwzględniało rodziny zmarłego. Kobiety po zmarłej głowie rodziny były więc skazane na łaskę lub niełaskę krewnych.
                Zaraz po skończeniu książki obejrzałam ekranizację. Uważam, że film jest dobry, jednak mam wrażenie, że bez znajomości książki moja ocena mogłaby być inna. Sporo wątków zostało wyciętych oraz niezbyt dobrze został ujęty przedział czasu, w jakim wydarzenia się rozgrywały. Na podstawie filmu można bowiem przypuszczać, że wydarzenia rozgrywają się w ciągu kilku dni, na podstawie książki wiem, że jest to prawie rok. Stąd polecam najpierw książkę, a później film;)
                Książka bardzo mi się podobała. Za jakiś czas chętnie do niej wrócę, póki co ochoczo pobiegłam do biblioteki po kolejną książkę Jane Austen.
                Uwaga, bo polubię romanse!

2 komentarze:

  1. "Duma" jest klasyką romansu :). Choć myślę, że nasza rodzima "Trędowata" nie jest od niej wiele gorsza (ale to może sentyment z dzieciństwa...).
    Jeśli chodzi o ekranizację, polecam pięciogodzinny miniserial BBC. Oni zawsze robią najlepsze (przypuszczam, że oglądałaś ten film z Keirą K.).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oglądałam ekranizację z 2005 z Keirą Knightley. O tym miniserialu nie słyszałam wcześniej, ale z pewnością obejrzę, dziękuję;)

      Usuń